-
1/07/08
wdrapałem się na listę studentów fotografii.
-
2/07/08
basia. -
2/07/08
mój czas.
jutro zdjęcia z agnieszką, magdą i karoliną.
zapowiada się cudownie.
jest mi kolorowo.
pomimo zmęczenia krążącego gdzieś w powietrzu i objawiającego się przekrwionymi gałkami ocznymi. -
3/07/08
gotują się we mnie pozytywne emocje.
poranki spędzam z głową na poduszce i spojrzeniem przyklejonym w zaokienne niebo. jest tak cicho, że do mieszkania wlewa się szum morza.
w zielonym mieście u ludzi zauważam uśmiech.
zauważam słońce i białe chmury wtulone w błękitne sklepienie.
i ciszę czuję podskórnie, która swoim pięknem zastępuje mi każde słowo.
mam takie dni właśnie.
takiego bezwzględnego milczenia, kiedy to zachwycam się towarzystwem samego siebie. wtapiam się wówczas w muzykę, smużę się w tonacjach ckliwej radości i na głos odczytuję ulubione zdania z książek mieszkających na drewnianej półce. wypijam niezliczone ilości kaw podziwiając nowoodkrytych artystów.
jest mi tak niesamowicie dobrze.
/kocham Cię :* -
4/07/08
znany fotograf poprosił o kilka prac na maila i parę słów o sobie.
czekam na odpowiedż. potrzeba mi warsztatu. pracy w ciemni. i kolejnego zabytkowego aparatu.
/karolina. utworzyliśmy wczoraj dream team -
5/07/08
-
6/07/08
rękoma obejmując wiatr zaśpiewam Ci piosenkę o prostej, ludzkiej miłości.
jak to kiedyś napisał Leo, pozytywne emocje nie sprzyjają pisaniu.
sprzyjają nieokiełznanemu uśmiechu i wszechobecnej radości pozostającej w nieodgadniony sposób.
trwa rozleniwienie. trwa cudownie od kilku dni doprowadzając mnie do stanu błogości.
muzyczny chaos sobie stosuję, zanurzam się w ciepłym morzu i zjadam chłodne naleśniki.
i niesłodkie kawy piję, umacniające mnie w przekonaniu wyższości kawy nad herbatą.
rozkwitam pod Twoimi palcami, rozrzuconymi po moim ciele.
/magda. i latająca karolina. / jestem w sopocie.
-
7/07/08
ból pleców po krzywym wyspaniu.
radio i puste mieszkanie. deszcz. niesłowa. półdotyk. -
9/07/08
się popierdoliło. -
Agnieszka 10/07/08
śniłaś o kolorze zielonym. potem było juz czarno-biało.
mruga do mnie zegarek, podłużną wskazówką zatacza w powietrzu krąg.
noc jest dziwna.
najpierw zaczyna swędzieć mnie głowa - swędzi tak intensywnie, że klnę w półmrok.
potem tańczą cienie na ścianie i zmysły robią się zwierzęco wyostrzone.
prawie słyszę sny sąsiadów zza ściany - jakie to popieprzone.
a potem sam siebie próbuję wziąść na ręce. rozumiesz? i szeptów jest duzo, ktoś w pokoju cyklicznie pstryka palcami, słyszę uśmiech na jego twarzy.
czuję niemoc fizyczną, nie mogę poruszyć ręką. wszystko jest takie prawdziwe.
i trwając tak mam wrażenie, że płynę w powietrzu w stronę kuchni, w stronę otwartego okna, a przecież cały czas leżę pod kołdrą.
/nie potrafię tego wytłumaczyć.
-
11/07/08
W jego śnie jestem deszczem.
Roztańczonymi kroplami, które wsiąkając w zielony sweter, tworzą na piersi dreszcze.
Które, zanim wyschną, spływają po lini mostka, tuż do pępka.
Filiżanka niesłodkiej herbaty.
Droga pani Hebanowa, dla Ciebie - spalam po francusku swoje papierosy.
A słowo obróci mi się w proch.
W pył niewdzięczny wciskający się pod powiekę.
Mam zaróżowione policzki, twarz smaganą wiatrem co do pomarańczowego pokoju wpada, ocierając się o firanki.
Nie ma nieba. Zauwazyłeś? A chmury są rozlazłe. -
Archiwalnie 12/07/08
-
Guzikowo / Słowo z przeszłości. 13/07/08
-
Karolina 14/07/08
'Zapisane na ciele'. Szukam.
Puste mieszkanie lubię za podłogę z drewna.
Za ciszę układającą się w kształt dłoni gładzącej delikatnie twarz.
Mam spierzchnięte usta. Szarść zaokienną, kubek bezkawy i rosyjskie utwory odszukiwane w Sieci.
Zaczyna się okres bezwonności uczuciowej. Okres beznamiętnego tłuczenia się po mieście w poszukiwaniu radości i słońca, pogubionego gdzieś między chmurami.
Slot - Dead Stars
-
Autoportret 15/07/08
Z wczoraj. Ciut inaczej tu.
Śni mi się pomarszczony męzczyzna w drewnianej szafie, potłuczna szyba i zepsuta noc.
Giulio Caccini & Paul Pritchard
-
Czerwone 16/07/08
Sklej usta oddechem. Moje słowa są brudne. Kropka.
-
Cytrynowy 17/07/08
Autoportret. Znowu.
Poranna wycieczka w miasto zaraz będzie. Potem spotkanie z Basią. Kawa.
/Bywam wkurwiony dziś.
The Everlaster
EDIT
Rowerowo. Z kroplami deszczu na białych butach.
Z dedykacją dla Pani Tostaky.
-
Lizanie kultury i sztuki 18/07/08
Anna Żuchowska. Wystawa fotografii. "Dziwny jest ten świat..". Zdjęcia z całego świata. Przytulne wnętrze zachęca do rozmowy z właścicielką Galerii "Profile". Zachęca do pytań o częstotliwość wystaw, o warunki wystawienia prac, o cenę.
Michał Szlaga. Renata Dąbrowska. Wystawa fotografii tak niesamowitych, że zapiera dech w piersiach.
/Z panią Em.. Włoskie lody. Indianie. Czerwona sukienka. Parasolka. Fontanna. Krople deszczu. Szminka. Schody.
W planach jeszcze "Kochanice Króla" gin z toniciem i pół-wytrawne czerwone wino.
Nuta
-
Bełkoty 19/07/08
Żółte korale mamy leżą w nieładzie na biurku. Wypijam sok. Słucham radia.
Sobota zrobiła się już nudna.
Es śpi przy włączonym telewizorze, a ja błądzę pomiędzy kolejnymi stronami wszechstronnej sieci dokańczając czekoladę z marcepanem.
I palę papierosy. Zasłona na oknie chowa idący wieczór. Jest tak mdło.
/dziękuję :* -
Niedziela 20/07/08
Chmury są dziś krzaczaste. Jak brwi boga.
Ciemna czerwień skrzepłej krwi czerń włosów rozsypanych wiatrem piersi białe i drobne.
"I chcę was gryźć, żebyście życie swoje do krwi poczuli .. "
/Z kawą.
-
Deszczowo 21/07/08
W akcie mysli gołych pragnę wykrzyczeć więcej niż w rzeczywistości.
Jest dom dziecka.
Pełny sprzeczności słownych. Chaosu. I ciszy rozmazanej kolorową kredką na korytarzu.
/Ślubuję Ci Deszcz przyklejający się do parapetu. Marta -
Sen 21/07/08
"To sen, kochanie jak sen.."
Nie wiem co Ci napisać.
Że słowa tańczą między piersiami?
Że z nienasycenia wychodzę na deszcz i wplatam we włosy krople z odbiciem chmur w środku?
Że zawijam się w chłód i z pustką w oczach grzesznie modlę się do swoich bogów?
/Zagrał mi na fortepianie czekoladowy dotyk.
-
Rozplecione nici 22/07/08
Kawowo. Z Moniką
Wyczuwam niepewność gdy kontrast nieba w gałęziach oślepionych ptaków wzywa pomocy.
Gdy łapię się za rozdrapną chmurę przerażenia, łka noc odsunięta w mgłę.
Oddychaj.
Szeleszczę drzewem, koroną królów i spadających gwiazd dniem wczorjaszym.
(Wzięłam wizytówkę z pobrudzonego biurka, zalewając się przerywanym oddechem.)
Wyczuwam niepewność gdy wiatr między udami oplata wczesny poranek Twoich palców rozwieszonych pod sufitem.
(Powiedziałeś.)
Horyzont wtłacza się w skórę, linią słowa na brzegu poszczerbionej filiżanki wgryza się w mięśnie i jest jakby przes sen.
Obraz księżyca rozebranego do naga.
Powtarzasz, Zmazujesz, Dźwięku szukasz w milionoym dotyku fali morskiej.
(Jestem między klawiszami fortepianu- mówisz)
Decybele chaosu, brzmię dla niezrozumiałości kropel kocich oczu.
/Z samotnego krzyku pan Jabłoński i ja. Na pokładzie. -
Tragedia 23/07/08
Scena pierwsza. Łazienka.
Główny bohater stoi w progu z rękami w kieszeni i mysli. I żeby nie przykleić się do podłogi rozwiesza swoje ciało w kosmiczny sposób. Opierając nogę o wanną, ręką przytrzymuje się tak zwanej 'rurki' na ręczniki i wisząc tak przez chwilę w powietrzu wstrzymuje oddech przed skokiem na dywanik. Dziwnym trafem dywanik żyje własnym życiem, bo chyba nie jest normalną rzeczą, że dywaniki spacerują sobie po podłodze łazienki. W międzyczasie ręcznik zaczyna się również ruszać, co doprowadza głównego bohatera do stanów lęków,które nasilają się do paniko-histerii występującej u naszego bohatera bardzo rzadko. Puściwszy się owej 'rurki' na ręczniki uderza głową o kant wanny, skrecając kark. Leje się mnóstwo krwi, odpadła mu ręka, którą błyskawicznie coś wciągnęło pod wannę. Łazienka i wszystkie żyjące w niej stworzenia zaniosły się szyderczym śmiechem.
Scena druga. Salon.
Na nieszczęście naszego bohatera w salonie też zyje dywanik. Żyje nawet ciut intensywniej niż ten w łazience, bo po chwili w akcie spazmatycznie objawiającego się głodu rzuca się na głównego bohatera, który ze swoją wolą przetrwania zagryza dywanik na śmierć. Pewny, że niebezpieczeństwo już minęło powoli kieruję się w stronę kuchni. I nagle! Nagle otwiera się szafa i wciąga go coś monstrualnie dużego, owłosionego i tak szybko to się dzieje, że główny bohater nie jest w stanie sobie przypomnieć, czy wyłączył te pieprzone żelazko czy tez nie.
Scena trzecia. Sypialnia.
Ze względu na brutalne sceny powstałe w tym pomieszczeniu - pominięto.
Scena czwarta. Kuchnia.
Wydawać się mogło, że jest spokojnie. Nic nie zapowiadało nieszczęścia.
Świeżo "wstanięty" bohater odkręcił kurek z wodą, wlał jej trochę do srebrengo czajnika i postawił na gaz w celu zrobienia sobie pobudzającej go każdego dnia kawy.
Był zadziwiająco spokojny. Wyciągnął kubek z szafki. Przetarł oczy.
I nagle lodówka zaczęła się otwierać. Niczym w horrorze skrzypiała niemiłosiernie.
Bohater rzucił się na lodówkę, zamykając ją. Coś nie dawało za wygraną i przez chwile owy nasz bohater szarpał się z lodówką wzywając wszystkich świętych.
Przez przypadek wsadził nogę do kosza na bieliznę i taaaaaak .. Nogi już nie wyciągnął. W tym czasie woda z czajniki się wygotowała i owy czajnik zaczął płonąć.
Ogień trawił wszystkie sprzetu w kuchni. Główny bohater z nogą w koszu na bieliznę wzywał pomocy - niestety nikt nie się odezwał.
/chyba powienienem posprzątać :) -
Kawa 24/07/08
Cisza obecna między żdźbłami trawy. Karolina.
/Określony mianem Piotrusia Pana zostałem. Moim dzwoneczkiem jest aparat :D link. -
Czekolada 25/07/08
-
Kuku 25/07/08
Jest morze.
Jest roześmiany Leo. I cudowna Bo.
I nad stanem swojego obecnego zadowolenia wynikającego z chwil obecnych mógłbym rozpływać się godzinami.
/Przyjemny wieczór.
-
Pustość 28/07/08
- Wierzysz w Boga?
- Harmonia wszechświata. Współwibracje.
Zmęczenie siedzące na ramieniu rozciaga się w sen.
Dni były pełne uśmiechu i słów wylewanych z siebie po północy.
Kiedy Bo zasypia dopijamy butelkę Żubrówki rozmawiając o życiu. Życie to jeden wielki duperel, z którym trzeba sobie poradzić - po prostu.
/Butelka wina nad morzem smakuje wyśmienicie. W plecy wbijają się gałęzie popsutego drzewa, a potem stopami wsiąkamy w morze. Jest ciemno. Gdzieś w oddali ktoś pali ognisko.
Z nadmiaru słońca moja skóra przybiera odcień czerwieni.
Brakuje mi Jego spojrzenia. I Jej dotyku.
I wiesz ..
Mógłbym tak Tobie do białego rana opowiadać. Potem zrobić Ci kawę i dalej mówić. Potem przytulić się do Bo. I wchłaniać zapach jej włosów. I trwać tak między wami. Patrzeć na wasze głowy wystające gdzieś spomiedzy fal. I myśleć o marzeniach. Bo kiedy mam kogoś obok to takie łatwiejsze wszystko.
"Za kilkanaście minut przekręcimy w drzwiach wyjściowych klucz i wyjdziemy na autobus. długa droga. nie do domu."
Niech tu będzie Twój mały dom. -
Nad brzegiem 29/07/08
Mów mi.
Jestem chaotycznym chłopcem.
/ Zabieram ze sobą zeszyt. Długopis. I butelkę soku pomarańczowego.
Palce chowam w piasku i patrzę w morze.
Słońce bawi się na mojej skórze.
Myślę co napisać na pierwszej stronie.
Tak jak przed kilku laty cisza męczy mnie pod skórą. Zapalam papierosa.
Niebo ubrało się w chmury subtelnie uśmiechające się na mój widok.
Jestem słowem co wciska się między żebra. Mogę napisać o Tobie?
"Powietrze pachniało dymem.."
Marek mnie denerwuje. Ale początki bywają trudne nawet na kartce papieru. -
Waniliowe 30/07/08
Maliny mam we włosach.
Pikantne rozdrażnienie panuje od kilku dni.
Kubek herbaty i pocztówka z Poznania uśmiechnęły.
/Ludzie patrzą na mnie ze zdziwieniem, że wróciłem. Że mi się chciało.
Uśmiechają się gdzieś po kątach widząc jak kokietująca mnie Pani Be. pyta o fantazje i piękne, wysokie kobiety.
(Czarna mucha przesiaduje na brzegu cukiernicy.)
Te dwanaście godzin pozwoliło mi znów się przystosować, przyzwyczaić...
Tych dwunastu godzin jutro nie przeżyję, padnę gdzieś w biurze pod biurkiem bełkocząc, że to nie ja podpisywałem te dokumenty sprzed kilku dni. I, że to nie z mojej winy pogoda ubiera się w spódnicę w kratę uderzając kroplami deszczu w parapet.
(Zasnąłem na plaży wczoraj. Zasnąłem na moment śniąc o jednej fotografii wydrukowanej na lśniącym papierze z czystych chmur.)