-
Niedziela 1/02/09
Obsesja. Kawa. Papieros. Ty. (Angeliki lat osiemnaście.)
"Skrzydło 5, daje czwórce introwertyczne zachowanie, odsuwanie się od innych, złożoną osobowość.
Ta czwórka może być intelektualistką ale posiada wyjątkową głębię uczuć.
Jest otwarta na duchowe i estetycznie doznania.
Znajduje wiele znaczeń dla prawie wszystkich zdarzeń.
Może posiadać silną potrzebę i umiejętność aby realizować się artystycznie. Samotnik, wygląda tajemniczo i jest trudna do "rozszyfrowania".
Do świata zewnętrznego podchodzi z rezerwą, ale wewnętrznie bardzo go przeżywa.
Gdy się w końcu otwiera, to bardzo gwałtownie i całkowicie, bez żadnych oporów.
W stresie, 4w5 bardzo łatwo popada w alienację i depresję.
Wiele czwórek z tym skrzydłem ma odczucie zupełnej inności, jakby pochodziły z innej planety.
Narzeka na swój obecny los, wspomina i przeżywa wiele razy zdarzenia z przeszłości. Dość często ma posębne oblicze, odsuwa się od innych z uczuciem zawiedzenia lub poczuciem wstydu. Żyje we własnym świecie bólu i straty.
Może mieć bardzo chorą duszę, wyobrażać sobie i interesować się własną śmiercią." -
Sennie - Nadchodzi Urlop 2/02/09
-
Szuflada 4/02/09
-
Wypadkowa 6/02/09
O trzynastej zaczynam urlop. O siedemnastej z minutami wsiadam w pociąg (w torbie kilka ubrań, kosmetyczka i aparat.) O dwudziestej witam Świdwin z Martyną na dworcu. (Katarzyna po lewej stronie.)
Będzie cudownie.
Keith Jarrett - The Köln Concert
-
Było Świetnie! 9/02/09
-
Pani Leokadia 10/02/09
Moja kawa. Papieros. I wewnetrznie ułożona do snu cisza. Ostatnie pomruki.
Zostawiam swoje emocje w środku, nie będzie ckliwego czyszczenia się ze smutków.
(Pani z Terakowską, Pan z gazetą, Chłopak z rowerem, Dziadek wszystkowiedzący.)
Migawki. Pociąg. Kawa. Obrazy. Basen. Pięciopalczaste skarpetki. (Układam się w swoim kąciku.) Zdjęcia, zegary, filiżanki w róże i historia sztuki. Reszta w myśli (natychasz mnie jak Pani z reklamy.) -
Zegarmistrz 11/02/09
Potrafię pozytywnie. Gdzieś tam w głębi siebie, na pewno.
Wywołuję kilka zdjęć, na których szczerzymy się w trójkę umazani farbą, trzymając się kurczowo swojej okrutnej wizji stworzenia toaletowego dzieła sztuki. Dzieło sztuki zawisło na ścianie, z tym iksem ogromnym pośrodku straszy Martynę, za każdym razem gdy otworzy oczy.
We wtorek miałem ogladać egzorcyzmy z Joanną, W środę miał być spacer nad morze i kawa w ulubionym miejscu przy fontannie, Wczoraj spadł śnieg.
Kiedy mam mnóstwo czasu, wymyślam sobie swój artyzm podskórnie i naumyślnie go stosuję. Że ubiorę ściany w ulubione fotografie Saudka. Że odkurzę dywan, w ulubionych skarpetkach otworzę okna i wywietrzę mieszkanie z myśli na wpół brzydkich, które czasem usiądą na brzegu łóżka i drążą dziurę w głowie - obiecuję sobie.
Odkrywam Artystów.
(W ciemnym pokoju, kawa chłodna i Oren Lavie na białym prześcieradle.)
W mieście na Eś kupujemy sobie słonie z podniesioną trąbą, lupę i kiczowate etui na okulary, które swoim byciem utwierdza mnie w przekonaniu wyższości tanich sklepów nad tymi drogimi.
Uśmiecham się wewnętrznie.
Bo w planach był odpoczynek, żadnej wódki i dużo spania. Odpoczywaliśmy nie śpiąc, w przerwach pijąc wódkę.
Kocham chwile, kiedy jako jedyny przytulam się do porcelany w ciasnym pomieszczeniu i wydając z siebie dziwne, gardłowe dźwięki mam przed oczami te plamy farby na rolecie. I te kapcie równo ułożone pod łóżkiem. I kolorowe skarpetki. I okruchy na podłodze.
Teraz topnieje ten śnieg, jestem sam i jest mi dobrze. Moja samotność objawia się stanem uniesienia w stronę chmur. Wszystko jest ładne, poukładane.
Her Morning Elegance - Oren Lavie
-
Herbata 12/02/09
-
Filiżanki 13/02/09
Nic. Tylko z potrzeby pstrykania wybywam z mieszkania na spacer.
Nad morze, w poszarpane nieśmiałym słońcem ulice, na wystawę Mariusa Jovaisy.
Potem śpię, śniąc o arbuzowych czekoladach. Mam ręce w tylnych kieszeniach i wypinam brzuch do wiatru, szeptając ulubioną piosenkę o nicości.
(Gdzieś ta Natalia plączę się między włosami.) -
Choro 14/02/09
Potrzebuję miasta. Faktur chodnika, budynków i zamkniętej w beton nieprzestrzeni.
Nie czuję się, ciągły katar doprowadza mnie do szału, gardło boli i wszystko bywa bez smaku. I dzisiejszym dniem nastepny semestr się zaczyna - za szybko, idiotyczne to wszystko. -
Niedziela 15/02/09
Światło w przestrzeni i codzienność. W tym semestrze mniej intensywnie, można odłączyć drugą klawiaturę, odsłonić okno i ubrać coś w paski. (Podniecające.)
W kwietniu szykuje się wystawa, zabawy koreksem w ciemni i studio. Jest fajnie.
To czas przygód.
Magiczny czas i przełomowy jednocześnie.
Wiele może się teraz zmienić.
Warto posłuchać głosu intuicji i iść dalej, chwytać każdą chwilę życia.
Ze światłem zabawy. -
Swoiście 16/02/09
Ostatnia potężna kolacja, od jutra magiczna dieta, dzięki której mój organizm stanie na nogi. Uroczyście przysiegam pić tylko czarna kawę z jedną łyżeczka cukru, na obiad jeść tylko sałatę z oliwą, a kolacji w ogóle. Już sobie wyobrażam, jak przeistoczony w wychudzoną blondynkę, zamawiam w restauracji sałatkę i szklankę wody pytając ile kalorii jest w tym ciepłym powietrzu pompowanym przez klimatyzację. -
Wtorek od siódmej 17/02/09
Wtorek objawił mi się gorzką kawą, brakiem śniadania i marchewką na obiad.
I przypadkiem zupełnie u Katarzyny poznaje Panią Dietetyczkę, co to podtrzymuje na duchu podjadając ciastka z dżemem po środku :) Jest okrutnie. (Nie, to nie moje stopy - ja mam brzydsze ;P) -
Artystka 18/02/09
-
Herbatki? 18/02/09
-
Pomysł 19/02/09
Na dachach leży śnieg. Niebo jest szare. Zostały mi ostatnie papierosy. -
Katarzyna 20/02/09
Angie śpi. Na uszach mam słuchawki. Śniła mi się Zosia. (Nie, to nie ja.) -
Szaleństwo 20/02/09
-
Moja Siostra 21/02/09
Dziś jestem pełen sprzeczności.
Uśmiecham się, (chowając pod skórą pokłady ogromnego wkurwienia, które w każdym momencie mogą wybuchnąć.)
Jestem spokojny, (niespokojnie błądząc spojrzeniem po ścianach swojego mieszkania w poszukiwaniu czegokolwiek do roboty).
Sieć mnie nudzi, nudzą mnie antybiotyki i litry wypijanej codziennie wody. Nudzi mnie codziennie ta sama pościel, kolory i widok za oknem.
W takich momentach marznę wewnętrznie, utwierdzając się w przekonaniu, że wszystkość dosłownie można zacisnąć w garści.
Nie umiem dziś inaczej. Nie potraifę.
Nie, nie są to wynużenie z cyklu "oh, jakżem nie szczęśliwy, będą podcinał sobie żyły nad wanną, żeby podłogi nie zachlapać" - choć i takie dni przecież każdemu się zdarzają. Potrzebuję stonowanego spokoju, nad którym będę mógł zapanować i napawać się jego istnieniem.
(Droga T. te głupie komentarze, które mi zostawiasz na tamtym portalu są mi najzwyczajniej w świecie zbędne - odchodząc te kilka lat temu w tak okrutny sposób, mogłaś się domyśleć, że zamknąłem do siebie drzwi. Wybacz.)
Dojrzewa we mnie samotność, trzymana na uboczu i objawiająca się mnóstwem ludzi na około.
/Potrzebuję ciszy (Czytając panią Meyer.) Jest chaotycznie.
Never Think
-
Nie lubię Niedzieli 22/02/09
Sprzecznie znów. Lubię niedzielę za pustki na chodnikach i ciszę w autobusie. -
Szczęściostan 23/02/09
Wszystko za sprawą starego dysku.
Odnajduję zdjęcia. Mnóstwo zdjęć z wakacji.
Z chwil gdy Bogusława biegała w czerwonej sukience, Joanna w czarnobiałej, a Leo bez koszulki.
Mam szeroki uśmiech dziś. I chce mi się morza. -
Północ 24/02/09
-
Jesi zimno 24/02/09
I wszystko działa według zasad, których szczerze nie potrafię zrozumieć.
Do drzwi ktoś puka co chwilę. (A gdyby tak wyjechać?)
Śnią mi się dziwactwa - wózek dla lalek, w którym umalowany soczyście czerwoną szminką pływam z pędzlami włożonymi we włosy. Pływam w mleku - jak Kleopatra.
Dziś jest czas powrotów... -
Bogusława 25/02/09
-
Noc 26/02/09
Wysczerbione kubki. Wiadomości. Deszcz. Jestem obok, i pracując na nocną zmianę nie posiadam życia towarzyskiego. -
Wakacji proszę 27/02/09
I tego wsiąkania w piasek stopami, rozbitej butelki wina i szumu głowy. (Archiwalnie.) Joanna mnie zabije.
- Widzisz, płytki jesteś ..
- A Ty kafelki..