-
Pozytywnie 1/10/08
O swoje uzależnienia dbam późnym wieczorem.\
Odpalony komputer delikatnie mruczy, zaczęło padać.
Chowam się w granatowym kubku, przykrywam kożuchem ciepłego mleka i jestem zadowolony ze stanu rzeczy.
Będe dział się, na drewnianym krześle i z zeszytem w kratkę.
Z aparatem w plecaku, blendą obok krzesła i uśmiechem na ustach.
/A w mieszkaniu artystyczny syf się objawił tuż po otworzeniu oczu. -
Ubywam w zapach 2/10/08
Usiąść i wypisać siebie.
Z rozmachem. Z nadzieją. Z chaosem pod skórą.
Jedno słowo potrafi sprawić, że staczam się w nietwórcze dno, w brak przynależności do ogółu, w tą swoją monotematykę bezwiednie rozrzuconą w nudę.
Bo jednym zdaniem możesz rozłożyć mnie na łopatki, możesz sprawić, że zamknę się i oparty o brzegi swojej wyobraźni stworzę historię w głowie powtarzaną potem dzieciom do snu przez następnych kilka lat.
Ten mocny wiatr z nad morza budzi we mnie człowieka pełnego chłodu.
Człowieka pełnego naumyślności złośliwej i drżących dotyków w między palcami.
Gdybym częściej oglądał się za siebie, pewnie doszedłem bym do wniosku, jakim jestem skurwysynem. Jak umiejętnie potrafię ranić, rokładać nieuczesany czas w gówno i bezsensownie drążyć nikomu niepotrzebne tematy.
(Nauczyłem się asertywności w wieku lat jedenastu, kiedy nieogolony facet z gołą południową częśćią swojego rozległego ciała zapraszał mnie na cukierki. Dziwnym tafem cukierki znajdowały się w zniszczonym i nieodwiedzanym przez nikogo budynku.)
Staczam się. Tak. Pod każdym względem.
Był piękny pod każdym względem.
Ubrany w powłóczyście artystyczne szmaty i pachnący jaśminem. Z szerokimi ramionami, silnymi udami i ciepłymi palcami. I często się usmiechał.
Jeszcze raz - Dzień był piękny pod każdym względem.
I choć teraz już umiera - cieszę się jeszcze pomrukiem poranka.
(Mam wrażenie, że nie wrócisz. Że to już. Teraz)
/Sieciowo podłączony do waszych oczu, otwieram się szeroko.
Emmy Rossum - Slow Me Down
-
Zaczynam się 4/10/08
Rok otwarty wreszcie.
Na wejściu przepozytywna Małgorzata w cudownych trampkach.
Trzy ławki. Żółty szalik. I okulary.
Jest cudownie. -
Zniewalająca Zjawiskowość 5/10/08
-
Migawki 6/10/08
-
Łóżko / A to Przemysław 8/10/08
Onanizując powietrze mam pod stopami wilgoć słowa.
Mam napuchnięte zdania i litery wdrapujące się na głowę.
Tworzę w autobusie, przesiadając się z miejsca na miejsce co kilka chwil.
Ręce zakładam na pierś i patrzę w okno, mrużąc oczy do słońca. Wymyślam.
/Dojrzałe niechcenia polegające na małej asertywności w środku miejskiej komunikacji, kiedy delikatnie zwracam uwagę Pani w kraciastej spódnicy, że nie życzę sobie jej piersi na swoich plecach
( "Przepraszam, trochę mi niewygodnie." ) -
Modernizacja umysłu 10/10/08
Popadam w paranoję. -
Migawki 12/10/08
/Ten uśmiech z tych ust. Oczy i cała twarz. Że milknę zauroczony.
Lubię ciepłe światło. Czerwone fotele i czas milknący.
Brakosłów.
Kupiłem trzy książki, kadzidła, bransoletkę i kilka herbat.
I już nie mam pomysłów. -
Bezdomnie 13/10/08
-
Ada S 14/10/08
Za oknem zepsucie pogodowe.\
Te nocne błąkania się po dworcach owocuje tysiącem bezużytecznych zdjęć.
Puste ławki, odrapany kiosk i lampy.
Odprowadzam Idalię na przystanek. Potem czekam na swój autobus z The Knife'm w uszach i wplatam się w ciemność. Owocuje słowami pod skórą. Dojrzewam.
Ja tak bardzo lubię chować ręce w kieszeni. (Chaotycznie) -
Lizanie 15/10/08
No i o czym?
Wszystko jest na siłę, a jak nie na siłę to na niby.
To idzie w myśl tej regresji w głowie, tej popieprzonej nieokreślności i tej niewiedzy. Bo wiesz? Nieważne ...
Aleksa Krutoy Larina Dubtsova
-
Jesiennie 17/10/08
-
Zimno 18/10/08
Dziś w grubym swetrze.
/ Skończyłem się. A słowa kłują w nadgarstki. Chłód się położył. Okrakiem krzyk usiadł.
Byłbym kotem czarwonicy. Z sierścią układającą się w ciemność.
Byłbym kobietą męzczyzny. Z imieniem Julia i uśmiechem w torebce.
Zauważam niekończące się dźwięki i radość.
/Zamieszkam w Wyobraźni Twojej. I popełnię samobójstwo twórczo, żeby natchnąć Cię do tej książki o Niczym popitym herbatą.
(Znudzony własnym odbiciem, położyłem się śnić.)
About Being Alone - Josef Hedinger
-
Niedzielne Migawki 19/10/08
Powłóczysty wiatr wdzierający się pod powieki. Blade niebo i kilku ludzi.
Wieczór jest bezbarwnie bezpłciowy.
Przykrywam kocem stopy, i naciągam na nadgarstki rękawy swetra. Palę papierosy.
/Noc w pracy. -
Jestem szóstą siedemnaście. 20/10/08
Rozłożoną w rozwartokątność słowa, trzymającego się kurczowo górnej wargi ust. -
Chaos 21/10/08
Powiem Ci, że są takie dni kiedy nie wiem co powiedzieć. Kiedy wyobrażam sobie swój mały świat jak wyciągnięty z kieszeni. Wymięty jak papierek po tych wszystkich wspólnie zjedzonych dumlach.
Powinienem spać, bo wieczorem znowu wychodzę.
(Lubię ten stan, cholernie lubię.)
"Jestem dziwką swojego obłędu." Jest mi bezczelnie. Usypiam.
Kiedy umrę to pewnie nawet tego nie zauważę - tak myślę myślotokiem swoim podskórnym. Kiedy sobie pójdę to będę miał kota, maciejkę i garnitur w paski.
Będę ładny w środku i będe rudy i pieprzyć będę. Wszystkie siedzące we mnie słowa. -
Ciemno mi 22/10/08
Czekam.
(Mój strach wygląda z pełnego kubka kawy.
Rozebrany do połowy, z klatką piersiową na wierzchu.)
Popełniam literówki w zdaniach mówionych, wplatanych we fragmenty porozrzucanych w niebo, włosów. Już wiem - śniła mi się Katarzyna z Olsztyna z kusej sukience w odcieniach śniegu. Uśmiech wkrojony w usta i zielone pola tuż za domem z cegły.
Śnią mi się wspomnienia czasem, zadokowane gdzieś głęboko w łupinie przemilczenia.
To był spacer z przystanku. Powietrze było przesycone zapachem idącej wiosny. Zawieszałem spojrzenie na każdej mijanej gałęzi, tkając niemożliwości i bojąc się wtedy tembru Tego głosu.
/Uprawiam ciszę przenoszoną drogą płciową. -
Demoisselle 23/10/08
-
Zmęczenie materiału 24/10/08
Teraz jestem z plasteliny.
Możesz ulepić ze mnie uśmiechniętego chłopca z kubkiem kawy, ogrzewającym ręce.
Przez otwarte okno wlewa się jesienne powietrze rodzące chęć na wyjście i w stronę morza z aparatem.
Dziś śpię we własnym łóżku :*
/na zdjęciu gosia -
Sobota 26/10/08
-
Sprzeczności naumyślne 27/10/08
Szukając puenty całego dnia - najlepiej wychodzi mi marudzenie.
Najlepiej wtedy mi usiąść na ławce i wąchając cynamonowe mydła zawieszać spojrzenie w lustrze, które wystając na witrynie perfumerii pokazuje jak bardzo jestem zmęczony. -
Wideło-talking 28/10/08
-
Droga M. 29/10/08
(Zaczyna się od dwudziestej drugiej szesnaście.)
Ocieram się o Ciebie spojrzeniem ułożonym w zagłębieniu bordowego swetra.
Pachniesz wanilią. /Nie ma słów.
W nocy nie mogę spać. Boli mnie krtań i migdały. Przygryzam poduszkę, bo najbardziej boli koło czwartej w nocy, kiedy ptaki zaczynają się budzić.
Wstaję napić się czegoś ciepłego. Zaparzam białą herbatę i tak siedząc w ciemności- jestem roztargniony.
/W ciepłych skarpetkach. -
Droga M. 30/10/08
Zepsucie wewnętrzne. Zegar. Papierosy. I kawa w granatowym kubku.
Wiesława była chuda, jakby znów umierała .. jakby setka bogów zwinięta garścią w zapach tańczyła jej na policzku.
Posklejane włosy ułożone w zakręt na poduszce.
Potem położyła się ta mała dziewczynka. (Stygnąca herbata.)
Pomysłów na dyptyk zaliczeniowy jest mnóstwo. Należy wykonać szkice, opatrzyć je nazwiskiem i skonsultować z profesorem R. który, nawet jeśli pomysł będzie toaletowo niefajny, uśmiechnie się wzdychając nad talentem licealistów, których zdjęcia nam ostatnio pokazywał.
Luksografia - koniecznie z rozmachem i pełną gębą.
(Warstwowo się rozciągam, mrucząc Ci do ucha. Bo. pamiętasz? A. potem napisał, że od myślenia się zaczyna.)
Gdzieś pomiędzy tym subtelnym odczuciem fragmentowego spełniania się - mam wrażenie, że stanie się coś strasznego. Że coś pęknie, że się rozsadzi od środka samo z siebie i popsuję wszystkie fajne rzeczy wokół.
Ludzie są idiotami - boimy się na zapas.
/Potem otwieram drzwi do domu. Zapalam światło w przedpokoju, ściagam kurtkę. Odpalam komputer, nastawiam wodę na kawę z kardamonem i siedząc tak, nawet się z Nikim nie witam.
Potem kładę się obok, czując obcość pod skórą. Są takie migawki kiedy patrząc uzmysławiam sobie, jak bardzo tu i teraz mnie nie ma.
Wtedy kobieta pomalowana w mojej wyobraźni na niebiesko zagląda przez okno i mówi, to co trzy lata temu ..
" To widać Piotruś, widać.."
Doll face - Andy Huang
-
Izolacja 31/10/08